Lubię słowa.
Te, które można zestawiać dowolnie, nieokreślać ale malować nimi. A Ty rozumiesz bądź nie rozumiesz, kompletnie nie rozumiem tej formy terapii w pisaniu. A jednak, jeśli nie piszę, gromadzi się we mnie jakiś szlam, zaczynają się zacieki w głowie i na rękach, na dłoniach łuszczy się skóra. Odpala. Warstwami.
Te, które można zestawiać dowolnie, nieokreślać ale malować nimi. A Ty rozumiesz bądź nie rozumiesz, kompletnie nie rozumiem tej formy terapii w pisaniu. A jednak, jeśli nie piszę, gromadzi się we mnie jakiś szlam, zaczynają się zacieki w głowie i na rękach, na dłoniach łuszczy się skóra. Odpala. Warstwami.
Odpadam. Warstwami.
Dlatego systematycznie, mniej lub więcej, muszę wylewać,
wyskubywać, wymalowywać na coś innego niż moja głowa. Czasami wystarczy, że
napiszę, czasami musze opublikować. I nie wiem już wtedy, co jest bardziej
chore. Stłamszone. Niewymuszone. Białe. Czarne. Ciemny fiolet.